Karolina Filipkowska i jej pierwszy triathlon
Start w triathlonie to megawyzwanie dla każdego. Niezależnie od tego, czy decydujemy się na krótki, czy najdłuższy dystans – konieczne są wszechstronne przygotowania... Bo przecież triathlon składa się z trzech dyscyplin: pływania, kolarstwa i biegania. Eksperci, trenerzy, specjaliści mówią, że pływaniem tych zawodów się nie wygra, można jednak przegrać je z kretesem, gdy nie jesteśmy przygotowani na to, co czeka nas w wodzie. Wzięliśmy udział w treningu Karoliny Filipkowskiej – prezenterki telewizyjnej, byłej koszykarki i pasjonatki aktywności fizycznej, która przygotowywała się do swojego bardzo udanego jak się później okazało, triathlonowego debiutu w Challenge Gdańsk.
Wizualizacja sukcesu w sporcie
Pływanie to wyzwanie? Czego najbardziej obawiasz się w tej części triathlonu?
To ogromne wyzwanie. Zimna woda, fala, pralka, kamienie, ryby, zła widoczność, daleko od dna, nawigacja... Mogę jeszcze długo wymieniać. To będzie walka ze strachem przed otwartym akwenem. Boję się również tłumu – ktoś na mnie wpłynie, niechcący uderzy, zakrztuszę się wodą... Jednak sportowiec nigdy nie powinien zakładać porażki.
Wizualizuję sukces, choć – nie ukrywam – mam chwile zwątpienia. Mój zawód wiąże się z nietypowymi godzinami pracy. Kiedy mam poranek, wstaję o 4 rano, nie dosypiam, nie mam czasu na regenerację, jestem zmęczona, nie chce mi się iść na trening. Pojawiają się czarne scenariusze, ale wtedy staram się jak najszybciej wyprzeć złe myśli z głowy i wizualizować sobie, że jestem na mecie, dostaję medal, jestem przeszczęśliwa i mogę nazwać się Finiszerem.
Trening pływania w triathlonie
Jak wygląda Twój trening pływania? Ile razy w tygodniu trenujesz? Co sprawia Ci najwięcej frajdy, a co przysparza problemów?
Początkowo skupiliśmy się na technice, wiele aspektów wymagało solidnego szlifowania. W kolejnym etapie mocno pracowaliśmy nad wydolnością i nad tym, aby wydłużać dystans pływania jak najbardziej. Basen daje komfort – widzę dno, linie, nie ma tłumu, fal, nie muszę się nawigować. Wisienką na torcie był udział w treningu open water w Gdańsku organizowanym przez Challenge Gdańsk.
Miałam mieszane uczucia – ciekawość przeplatała się z przerażeniem. Przygotowania do zawodów to słodko-gorzki smaczek – radość, progres, ekscytacja przyprawione potem, bólem i łzami. Przygotowanie tego dania wymaga nieustannego wychodzenia ze strefy komfortu. Jest to nieprzyjemne, ale... pokonywanie swoich ograniczeń niezwykle rozwija i przynosi ogrom satysfakcji. Niemożliwe staje się możliwe i smakuje pysznie.
Moja przygoda z basenem zaczęła się na nowo po dwudziestu latach przerwy. Podróż była wyboista, problemy zaczęły się już na pierwszej prostej. Dostałam deskę do pływania i miałam płynąć „nogami”, a stałam w miejscu. Ważną częścią treningu było również przygotowanie psychiczne. Głowa bywa naszym ograniczeniem, ciało może dużo więcej niż nam się wydaje. Triathlon to nie tylko pływanie. Do wody wskakuję zazwyczaj dwa razy w tygodniu, rowerowi poświęcam trzy dni i dwa razy biegam. Jest to oczywiście modyfikowane i dostosowane do potrzeb dnia codziennego. Cały proces treningowy był dopasowany do mojego stylu życia. Współpracę z trenerem Jakubem Czają rozpoczęliśmy od bardzo wnikliwego wywiadu. Wypełniałam ankietę dotyczącą moich aktywności sportowych, analizowaliśmy moje nawyki żywieniowe, robiłam badania lekarskie. Mam do niego pełne zaufanie, i bardzo dziękuję za ogrom pracy, jaki włożył w przygotowania, za ocean cierpliwości. On jeden wie, ile miałam momentów zwątpienia i załamania.
Na ostatniej prostej dużo rozmawiamy na temat kwestii technicznych, na przykład gdzie się ustawić i jak płynąć, aby uniknąć tego największego tłumu. Zbieram wszystkie informacje dotyczące tego, jak wygląda start, wbieganie do wody i wybieganie z niej. Uczę się jazdy z butami wpiętymi w pedały, jeżdżenia w grupie, wyprzedzania, przepuszczania... Te wszystkie elementy muszą zagrać. Aby to się stało, powinny wejść w nawyk. Najbardziej zależy mi na tym, żeby wyścig zrobić w swoim rytmie. Podczas etapu pływackiego podstawą będzie znalezienie swojego „toru” – wtedy popłynę równo i bez problemu. Jeżeli jednak coś/ktoś zakłóci ten rytm, zaleje mnie fala, to... mam nadzieję, że uda mi się zachować spokój i wrócić do swojego tempa.
Pływanie to zdrowie
Pływanie to jedna z najzdrowszych aktywności ruchowych. Czy odczułaś zmiany w swoim życiu codziennym i zawodowym po powrocie do pływania?
Tak, zmiany są imponujące. Sprawdziłam na sobie i wszystkim teraz mogę polecić basen, chociaż do tej pory uważałam go za dużą wannę z zimną wodą i nie byłam do niego przekonana. Powrót do tej aktywności po długiej przerwie (ponad 20 lat) okazał się wyzwaniem. Myślałam, że pamiętam, jak się pływa, ale okazało się, że musiałam zacząć pracę od podstaw. Na początku szlifowaliśmy technikę, później przyszedł czas na wydolność. Dużym problemem okazało się oddychanie w wodzie i taki irracjonalny strach, że się utopię; że może się wydarzyć coś złego. Szczególnie pojawiał się przy treningach wydolnościowych i szybkościowych. Nie boję się dostać zadyszki na lądzie, ale w wodzie sytuacja zmieniła się diametralnie.
Zawsze myślałam, że woda jest moim naturalnym środowiskiem, rzeczywistość okazała się jednak inna, ale po przełamaniu bariery czuję się świetnie. Kiedyś zawodowo trenowałam koszykówkę, przez co mam dużo różnych starych kontuzji, w tym kręgosłupa. Pływanie okazało się zbawieniem dla pleców. Poza tym basen pięknie wysmukla, wyrabia mięśnie. To świetna alternatywa dla kobiet, które boją się treningów siłowych. W tym przypadku woda daje naturalny opór, w zdrowy i niewymuszony sposób rzeźbi ciało.
Udział w triathlonie
Skąd pomysł na udział w triathlonie? Połączenie trzech dyscyplin i przygotowanie do startu to niełatwe wyzwanie.
Pomysł pojawił się podczas rozmowy z organizatorem Challenge Gdańsk. Decyzję podjęłam od razu: TAK! Czułam, że to jest coś, co chcę zrobić; że wchodzę w to i to jest ten moment. Szukałam jakiegoś nowego wyzwania, a ono przyszło do mnie samo.
Moja makeupistka zapytała mnie ostatnio: „Ile dni będziesz robiła ten triathlon?”. To niełatwe wyzwanie, robi wrażenie i fantastycznie rozwija. Daje poczucie rozwoju. Czasami to się działo szybciej, czasami wolniej, ale obserwowanie siebie i tego, jak się zmieniałam pod względem nie tylko fizycznym, ale też psychicznym, było ekscytujące – szczególnie podczas pływania. Z każdym basenem pływałam z większym luzem, bez zadyszki i w końcu przestało to być walką, a stało się przyjemnością. A pływanie na wodach otwartych daje poczucie wolności, wyjątkowy kontakt z naturą. To doświadczenie było wyjątkowym zaskoczeniem.
Jestem człowiekiem, który nieustannie szuka nowych doświadczeń. Nie lubię nudy, nie umiem usiedzieć na miejscu. Uwielbiam sport, cały czas jestem aktywna. Bieganie i rower nie były mi obce, co innego pływanie. Ze sportów wodnych do tej pory wolałam kite czy surfing. Musiałam spróbować. Stwierdziłam, że ta kombinacja jest idealna dla mnie.
Pływanie działa odstresowująco
Jeżeli miałabyś zachęcić do pływania kolegów i koleżanki z pracy, to jakich argumentów użyjesz?
Receptą na wszelkie zmartwienia jest aktywność fizyczna, a zwłaszcza pływanie – działa bardzo odstresowująco. Mam oczywiście momenty, w których mi się nie chce i mówię sobie: „Ojej, trzeba iść na basen, woda będzie zimna...”, ale po treningu czuję się świetnie.
Pływanie to nie tylko odciążenie dla głowy, ale też rewelacyjne zajęcia rehabilitacyjne. Po basenie wychodzę zrelaksowana; czuję, że całe napięcie znika. Na basenie się męczę, ale w taki pozytywny sposób. To bardzo fajna forma aktywności fizycznej, która dodatkowo nie powoduje żadnych komplikacji dla stawów. To jest naprawdę cudowne!
Rozmawiał i pływał z Karoliną Filipkowską: Maciej Mazerant / Redaktor prowadzący AQUA SPEED magazyn
Trening prowadził Krzysztof Piotrowicz z Garmin Swimming & Rescue
Sesję zdjęciową zrealizował: Antek Mazerant
Obserwował Maciej Mazerant z AQUA SPEED