Karolina Szczepaniak – 172 km przez Bałtyk

Karolina Szczepaniak – 172 km przez Bałtyk

Pływanie to przygoda, która zaczyna się już podczas nauki, rozwija się na pływalni w trakcie doskonalenia techniki i budowania wytrzymałości, a swoją pełnię osiąga podczas zawodów open water. Wraz ze zwiększaniem dystansu rośnie także apetyt na kolejne wyzwania. Tak rodzą się projekty, które przekraczają granice – nie tylko geograficzne, lecz także granice ciała, umysłu, emocji oraz społeczne tabu.

Karolina Szczepaniak rozpoczęła – tak na bardzo poważnie – przygodę życia z ultra open water: pierwszą kobiecą próbą przepłynięcia Morza Bałtyckiego.

Była przygotowana dzięki rzetelnemu treningowi fizycznemu i mentalnemu, zmotywowana po zdobyciu rekordu Guinnessa w przepłynięciu najdłuższego dystansu w ciągu 48 godzin, a także wspierana przez świetny zespół – w którym ważną rolę odegraliśmy również my, czyli AQUA SPEED Team.

Towarzyszyliśmy Karolinie podczas kilku miesięcy przygotowań oraz tuż przed nocnym startem w Łebie. Redaktor AQUA SPEED Magazyn czuwał całą noc, aby nie przegapić najciekawszych momentów ze startu. Przeczytajcie naszą rozmowę z Karoliną oraz z Pauliną Batorzyńską z teamu Karoli, które udzieliły nam wywiadu zaraz po zakończeniu pierwszej próby przepłynięcia Bałtyku wpław.

Ciało po 50 godzinach i 140 kilometrach w wodzie

Karolina, wyglądasz niepokojąco dobrze po tym wyczynie… Przepłynęłaś ponad 140 km w ponad 50 godzin! Nie obawiasz się, że ktoś może pomyśleć: „skoro taka dziewczyna po tygodniu już jest okej, to ja dam radę bez problemu”?

Karolina Szczepaniak: Po wyjęciu z wody wiedziałam, co się dzieje. Choć byłam lekko opóźniona, głównie z powodu lekkiej hipotermii, to znajdowałam się w bardzo dobrym stanie psychicznym. Jeżeli chodzi o stan fizyczny, to niestety zaraz po wyjęciu z wody był on ciężki. Nie mogłam stanąć o własnych siłach, nogi utrzymywały sztywność jeszcze przez 6 godzin po wyjęciu. Każdy najmniejszy ruch był niemożliwy, bo wiązał się z odczuwaniem ogromnego bólu w okolicach bioder i nóg. Ten stan utrzymywał się tak długo, jak długo biodra i nogi nie chciały odpuścić swojego usztywnienia.

Kiedy po 6 godzinach ból zmalał i możliwe stało się przesunięcie jednej nogi od drugiej, byłam w stanie także pójść do toalety – oczywiście z asekuracją ludzi mnie wspierających, ponieważ wciąż z trudem łapałam pion. Po kilku godzinach jadłam już kolację w pobliskim barze na przystani w Szwecji, na której zatrzymał się mój support.

Taki stan udało mi się osiągnąć po 17 latach profesjonalnej kariery pływackiej, wypływanych tysiącach kilometrów oraz bardzo skrupulatnie przeprowadzonych ostatnich 17 miesiącach przygotowań do tego wyzwania. Jeśli ktoś jest lekkoduchem i uważa, że przewyższa innych, to może przecież spróbować… [uśmiech]

Niektórzy ludzie czujący się jak superbohaterzy życia po prostu są odporni na wiedzę i bardzo często idą na ironman-y, maratony czy inne ultraaktywności po miesiącu „treningów”. Oczywiście ciało może znieść wiele, więc da się te wyścigi ukończyć. Z biegiem czasu jednak pojawiają się różne kontuzje, natomiast często za ich obecność obarcza się innych, ponieważ przyznanie się do własnych błędów jest za trudne dla psychiki. Tak już jest… [uśmiech]

Uważam, że wszystko można zrealizować, tylko trzeba poprzedzić to solidnymi, przemyślanymi i prawdziwymi przygotowaniami. Dzisiaj żyjemy w świecie, gdzie wszystko chce się osiągnąć szybko. Niestety w sporcie, tak jak w biznesie, potrzeba czasu i cierpliwości, systematyczności i konsekwencji. Zawsze znajdą się tacy, którzy będą chcieli pójść na skróty.  

Jak wytrzymać ponad 50 godzin w wodzie?

Weszłaś do wody i… wyłączyłaś myślenie na ponad 50 godzin? Co trzeba zrobić w głowie, żeby być przytomnym i uważnym, ale z drugiej strony nie czuć tego, co boli?

KS: Podczas tego wyzwania nie można wyłączyć się na to, co boli, ponieważ ciało daje sygnały, co się w nim dzieje. Wyłączenie receptorów bólowych przy tym wyzwaniu może skończyć się naprawdę źle. Umiejętność akceptacji i tolerowania bólu to co innego niż odłączenie się od niego. Płynęłam ponad 30 godzin z niewyobrażalnie wielkim bólem bioder, skurczem ud z obu stron oraz wstępnie obolałym odcinkiem lędźwiowym. Wraz z tym bólem wchodziłam w głębokie stany medytacyjne.

Jestem ogromnie zadowolona z tego, co udało mi się osiągnąć w obszarze psychologii sportu. Tym bardziej czuję, że umiejętność zarządzania wewnętrznymi procesami jest kluczowa do realizacji wysiłków ultra. Trzeba osiągnąć wysoki poziom wewnętrznej harmonii, którą – jak wiadomo – odkrywa się krok po kroku. Świadomość swojego wnętrza daje nam ogromne możliwości, ale wiąże się również z otwartością i przyjęciem tego, co nie jest fajne na własny temat. Nie każdy jest na to gotowy i to też jest przecież w porządku. 

Newsletter AQUA SPEED – dołącz do klubu AQUA SPEED

Rola supportu w ultra open water

Jaką rolę odgrywa w takim projekcie support – czy to właśnie takie zewnętrzne sterowanie? Na łodzi widzą i wiedzą, kiedy jest dobrze, kiedy jest źle, co dać do jedzenia itd.? Kto odpowiada za decyzję o kontynuowaniu płynięcia, a kto – o podjęciu z wody?

KS: Mój support to grupa 10 osób, na które mogę liczyć i które ze względu na swoje obowiązki mniej lub bardziej mnie znają. To zespół osób, który został poinformowany, co robić, co mówić, czego nie mówić i skrupulatnie się tego trzymał, bez względu na moje próby otrzymania informacji, które uznaliśmy za zakazane do przekazywania. To tylko dowód na to, jak bardzo trzymali się swoich zadań.

Jestem z nich ogromnie dumna. 

Jedzenie było wcześniej przeze mnie testowane na treningach w ciągu dnia lub w nocy. Zgodnie z przygotowaniami takie posiłki otrzymywałam. Zdarzały się pytania, co bym sobie życzyła – i to również były potrzebne sytuacje, ponieważ urozmaicały ogromną przecież nudę. Decyzyjność o momencie zakończenia miały trzy osoby. Przegłosowanie dawało możliwość wyjęcia lub pozostawienia mnie dalej w wodzie.

W momencie wyjęcia mnie z wody wszystkie 3 osoby były zgodne co do tej decyzji. 

Sprzęt AQUA SPEED podczas przeprawy przez Bałtyk

AQUA SPEED wyposażył Was w sprzęt. Team dostał torby, worki, buty itd. Ty miałaś do dyspozycji okularki Vortex Mirror i Vortex Vision. Jak to wszystko zadziałało w tak ekstremalnej sytuacji?

Paulina Batorzyńska: AQUA SPEED wyposażył nas w sprzęt, który przede wszystkim bardzo ułatwił nam pracę.

Mieliśmy do dyspozycji torby treningowe, które miały specjalne „przedziałki” rozdzielające poszczególne rzeczy w środku torby, dzięki czemu wszystko było posegregowane i nie trzeba było niczego szukać – bardzo fajne rozwiązanie dla supportu! Na pewno będziemy korzystać przy kolejnych zawodach sportowych.

Następnie buty – wygodne, szybkoschnące, nieślizgające się i bezpieczne. Bez problemu poruszaliśmy się w nich po łodzi. Przy tylu godzinach pracy komfort stopy to podstawa.

Bidony ułatwiły nam regularne nawadnianie się i zachowanie porządku. Support pamiętał o ciągłym piciu, bo bidony są po prostu poręczne i wygodne.

Plastikowe opakowania – saszetki, które na co dzień służą do przytrzymywania mokrych, potreningowych ubrań, nam służyły do podawania jedzenia Karolinie – nie przemakały, są lekkie i bardzo trwałe. Były przywiązane do liny i wyrzucane wraz z jedzeniem. Przeżyły bardzo wiele, ale cały czas wyglądają jak nowe.

Czepek, który Karola dobierała precyzyjnie, służył nam przez całą wyprawę.

No i oczywiście okularki – Vortex Mirror i Vortex Vision. Karola zakochała się w nich! Dwa rodzaje: jedne na dzień – lustrzane, drugie na noc – przezroczyste – sprawdziły się idealnie. Przez całą wyprawę zmieniała tylko modele, w zależności od słońca. Okularki dobrze leżą na oczach, są przyssane do oczodołów, ale też nie pozostawiają śladów tzw. „odciśnięcia”, co daje ogromny komfort pływania. Na plus jest to, że są dwa rodzaje: lustrzane i przezroczyste. Wiele osób nie wie, że warto zmieniać okularki w zależności od pory dnia i naświetlenia, bo oczy po prostu się mniej męczą. Warto zatem na noc założyć przezroczyste, aby poprawić widoczność, a na dzień, gdy jest słońce i jasno – lepiej założyć te, które mają lustrzaną powierzchnię. Przy pływaniu OW i pływaniu ultra bardzo mocno oszczędza się w ten sposób pracę oka. Oczywiście takie zmiany mogą również być korzystne przy pływaniu na pływalni, gdy oświetlenie jest jasne lub ciemne, albo przy nocnych zawodach, gdy występują momenty, podczas których funkcje kognitywne są na słabszym poziomie, a wzrok ulega pogorszeniu.  

Karola – nie mówię tu już tylko o samym wyzwaniu, ale przede wszystkim o przygotowaniu, czyli treningach – używała również miękkich, wygodnych, dopasowanych do stopy, nieślizgających się po powierzchni pływalni i oczywiście dobrze wyglądających klapek.

Co do ręczników, to dobrze wchłaniają wodę i nie zajmują dużo miejsca w plecaku lub torbie.

Natomiast poncho sprawdziło się idealnie po treningach na pływalni, open water, ale również po treningach morsowania zimą. I co najfajniejsze, jest w ulubionym kolorze Karoliny, czyli fioletowym [uśmiech]

Mogę śmiało powiedzieć, że Aqua Speed wyposażył na w sprzęt od głów do stóp – dosłownie. Nas, czyli support, oraz oczywiście Karolinę, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni i dumni.

---

>>> Sprzęt, który Karolina miała do dyspozycji jest dostępny na końcu artykułu <<<

Komfort w pływaniu ultra?

Z jakich elementów składał się twój strój pływacki? Jak się zabezpieczyłaś, żeby płynąć w jako takim komforcie? Czy właśnie komfort musi być jak największy, żeby przetrwać?

KS: Komfort jest bardzo istotny, bowiem miałam na sobie sprzęt, który miał towarzyszyć mi nieprzerwanie ponad 55 godzin. Po różnych próbach doszliśmy do etapu, w którym ustaliliśmy, że całe moje ciało będzie pokryte bardzo grubą warstwą lanoliny. Twarz została wysmarowana kremem Desitin. Miałam na sobie majtki od dwuczęściowego sportowego stroju kąpielowego. Na klatkę piersiową nałożyłam kamizelkę ocieplającą firmy DeBoer oraz piankę neoprenową Norseman tej samej firmy. Na głowie miałam dwa czepki firmy Aqua Speed oraz okulary Vortex mirror lub Vortex Vision – w zależności od natężenia promieni słonecznych. W trakcie wyzwania założyłam skarpety neoprenowe DeBoer i czepek neoprenowy o cienkiej grubości, a na sam koniec challenge’u – rękawice neoprenowe. 

Wyżywienie i dieta pływaczki ultra

Ponad 50 godzin w wodzie. Co jadłaś i piłaś? Ponad 50 godzin w piance… Jak się robi „jedynkę” i „dwójkę” podczas płynięcia? A może dieta jest tak ustawiona, żeby nie było tego problemu?

Potrzeby fizjologiczne to najczęściej zadawane pytanie. Może ludzie chcą usłyszeć, że kobieta robi w zbroję [śmiech]. Nic z tych rzeczy! Zachowując godność, zażyłam wcześniej leki, które otrzymałam od medyka. Zablokowały one możliwość wypróżnienia się w trakcie wykonywanego zadania. Po jego zakończeniu natomiast bez problemu skorzystałam z toalety, bez zaparć czy innych problemów.  

Jadłam głównie produkty płynne, półpłynne lub stałe skonsultowane z dietetyczką Aleksandrą Barwińską. Oczywiście każdy posiłek był wcześniej sprawdzony przeze mnie na treningu. Nie opieramy się tutaj na produktach, które lubię, bo często powodowały one niestrawności i z bólem serca eliminowaliśmy je z potencjalnego menu na wyzwanie. Piłam głównie dopasowane odżywki firmy Husky lub Sport Armour – w zależności od potrzeb. To wszystko również było sprawdzane na treningach. 

Kolejna próba przepłynięcia Bałtyku już w 2026r.

Bardzo szybko po zakończeniu przeprawy powiedziałaś, że w przyszłym roku planujesz powtórkę. Czy to był impuls, czy przemyślana decyzja? Wiesz, co trzeba poprawić, zmienić, ulepszyć?

Jakieś 16 razy podczas realizacji wyzwania powiedziałam, że nigdy już nie wejdę do Bałtyku; że nawet na wakacje tu nie przyjadę, ponieważ to wyzwanie jest naprawdę horrendalnie trudne dla ciała i umysłu.  

Niemniej jednak stan, w jakim wyszłam, pozwala mi myśleć, że tkwi we mnie bardzo duży potencjał oraz ogromny zasób do znoszenia niewyobrażalnie dużych obciążeń w deprywacji snu.  

Moje przygotowania były wyjątkowe – bardzo trudne, ale i szczegółowo dopracowane. Zdaję sobie sprawę, że fakt, iż robiliśmy to pierwszy raz, spowodował, że na niektóre rzeczy nie mogliśmy być przygotowani. Wierzę, że jeśli te aspekty wyzwania zostaną poprawione, to przyszły rok może zakończyć się naprawdę historycznym przepłynięciem tego jakże kochanego akwenu. [uśmiech] 

Rozwój kariery pływackiej oraz szkoły pływania Karoliny Szczepaniak

Co w międzyczasie? Miniony rok był intensywny: zdobyłaś rekord Guinessa na basenie, teraz kolejny rok przygotowań i podtrzymania zainteresowania Tobą. Czujesz presję? Myślisz, że to jest wyzwanie? Jak sobie radzisz z ewentualną presją jako sportowiec, ale również przedsiębiorczyni?  

Ten rok będzie dla mnie wyjątkowy, ponieważ otwieram własną szkołę pływania PRO SKILLS SWIM SCHOOL, w której chcę zarażać ludzi pasją do wody, poszerzania swoich mentalnych horyzontów oraz budowania relacji opartych na zaufaniu i dzieleniu zainteresowań.  

Oczywiście jestem dalej psychologiem sportu i będę podejmować współpracę z zawodnikami, którzy wiedzą, czego chcą od życia i siebie. Ponadto moje przygotowania na pewno dostarczą mnóstwa emocji wszystkim osobom, które śledzą mnie na co dzień w mediach społecznościowych i nie tylko.  

Szykuję coś naprawdę mocnego. [uśmiech] Moje przygotowania trochę się zmienią. Na pewno nadal będę współpracować z Pauliną Batorzyńską nad motorycznością i wzmacnianiem stawów oraz zwiększaniem zakresów ruchowych. Uważam, że jest jedną z niewielu osób na rynku, która bardzo skrupulatnie podchodzi do każdego człowieka, ma swoją przestrzeń do treningu – to ważne, by w trakcie przygotowań nic nie rozpraszało. Ponadto mój trener Will Leonhart ma ogromną wiedzę i nietuzinkowe podejście do dystansów ultra. Dzięki niemu nie czuję „przemęczenia materiału” i mam chęć do dalszych treningów.  

Mój fizjoterapeuta Krzysztof Nowogrodzki dalej będzie mnie stawiał na nogi po trudniejszych jednostkach treningowych. Oczywiście wciąż współpracować będę również z Aleksandrą Zackiewicz – dietetyczką. Chcę z nią pracować, ponieważ dawno nikt mi tak nie zaimponował wiedzą i elastycznością w doborze składników mineralnych. Muszę tu zaznaczyć, że nie ma na rynku dietetyków do ultra, a dietetycy sportowi często nie chcą się podjąć takiej współpracy z różnych swoich powodów.  

Dużo pracy przede mną, ale czuję spokój, kiedy o tym myślę. Wszystko wymaga czasu i systematyki. Chcę otaczać się ludźmi, którzy dobrze mi życzą. Dużo relacji w tej drodze zweryfikowało się. Tak już w życiu jest. Chcę żyć rzeczywistością, a nie iluzją na jej temat.

---

Rozmawiał: Maciej Mazerant / Redaktor prowadzący AQUA SPEED magazyn

Zdjęcia: AQUA SPEED oraz Team Karoli

Magazyn AQUA SPEED – czasopismo dla kochających wodę

Polecane

pixel