Jarosław Dziubałka – doskonale zna abc pierwszej pomocy!
Jarosław Dziubałka – doskonale zna abc pierwszej pomocy
Pracuje jako ratownik WOPR oraz serwisant-montażysta meblowy… dzięki temu wie jak poskładać w całość, umiejętności, ciężką pracę i pasję. Zależy mu na osiąganiu sukcesów w ulubionej dyscyplinie sportu, czyli pływaniu oraz w pomaganiu… poprzez sport.
Dlaczego wybrałeś pływanie? Co o tym zadecydowało – przypadek, predyspozycje?
Moja przygoda z wodą rozpoczyna się w 1982 roku. To wtedy rodzice zapisali mnie do szkoły sportowej nr 14 w Poznaniu. Jednak przez mój brak samodyscypliny dość szybko zakończyłem moje pływacko-sportowe przygody. Był potencjał, który nigdy nie został spożytkowany, ale… woda to chyba mój żywioł, bo zostałem w niej do dziś. Zawsze lubiłem panującą w niej „wolność”.
Czy to jeziora, czy też morze – zawsze wybieram swoje ścieżki wodne. Przy treningu OW zawsze mam ze sobą boję asekuracyjną. Kocham pływać w dużych falach. Czuję się wtedy jak latający ptak. Zdaję sobie sprawę, że jest to niebezpieczne, ale znam siebie i swoje umiejętności. Niemniej jednak jako aktywny ratownik nie polecam [uśmiech].
Jaki styl pływacki preferujesz?
Moim podstawowym stylem jest kraul, który cały czas udoskonalam, lecz żabką nie pogardzę i nawet powoli nachodzą mnie myśli, by też mocniej się nad nią pochylić.
Od kiedy trenujesz? Ile miałeś lat, kiedy zacząłeś aktywność w wodzie?
Pierwsze szlifowanie umiejętności pływackich, tak jak wspominałem, nastąpiło w wieku 7 lat. Trzy lata szkoły. Dalej to już luźniejsze treningi, jeżeli chodzi o pływanie. Mogę je nawet nazwać treningami uzupełniającymi do innych dyscyplin sportowych (piłka ręczna, rugby).
Powróciłem do mocniejszych treningów około 42. roku mojego życia.
Jaki zawód wykonujesz? Pływanie pomaga czy przeszkadza w wypełnianiu służbowych obowiązków?
Z zawodu jestem mechanikiem ogólnym, jednak idę inną ścieżką zawodową i pracuję jako serwisant-montażysta meblowy. Dodatkowo jestem również ratownikiem wodnym zrzeszonym w WOPR Wielkopolska.
Często jestem na basenie przed otwarciem obiektu, około godziny 5.00 rano. Wtedy mogę zrobić trening i maksymalnie skupić się na nim, bo nikt mi nie przeszkadza.
Jestem pod tym względem mocno zdyscyplinowany, zaangażowany oraz sumienny. Te trzy cechy mocno przydają się w mojej pracy, więc jak najbardziej treningi pływackie pomagają.
Jakie umiejętności i cechy pływaka przydają się w Twojej pracy?
Chyba będę znany po tym wywiadzie jako wyprzedzający pytania… [śmiech]. Jednak całkiem poważnie to dyscyplina, zaangażowanie, sumienność oraz posiadanie CELU.
Jak wygląda Twój typowy trening? Jakie ćwiczenia wykonujesz w wodzie?
Czy to siła, technika, czy szybkość – wszystko powiązane jest zadaniami, które muszę wykonać w wodzie. Są to typowe ćwiczenia pływackie, którzy wszyscy praktykują. Na ten moment dość długo byłem sobie sam okrętem i sterem. Od kwietnia jednak stawiam na powiew świeżości – rozpoczynam nową współpracę z młodym trenerem.
Jak udaje Ci się połączyć pracę z pasją?
Szczerze to pod tym względem mam chyba szczęście, bo jakoś szczególnie nie kolidują mi te dwie rzeczy.
W pływaniu ważniejszy jest dla Ciebie aspekt zdrowotny czy sportowy? Jak postrzegasz kwestię zdobywania medali, wygrywania, rywalizacji i podejmowania wyzwań?
Te dwa aspekty są dla mnie ważne. Co do samego aspektu zdrowotnego, to fajnie jest się spocić pozytywnie. Zwyczajnie lubię aktywność fizyczną – w końcu coś tam pływam i bawię się również w triathlon. W pływaniu zimowym kocham atmosferę, a w triathlonach – to, że mogę się wyżyć i zajechać, i wcale to nie muszą być jakieś mega długie dystanse. Same pozytywy dla zdrowia.
Aspekt sportowy, kto go nie lubi… Pływanie zimowe uderza we mnie zastrzykiem adrenaliny i skondensowanych emocji (spięcie, nerwowość, utrata wiary w swoje siły). Z reguły walczę sam ze swoimi słabościami, bo, mimo że pokonuję kolejny kilometr w wodzie poniżej 5°C, to zawsze mam z tyłu głowy, że jest to sport ekstremalny i niebezpieczny przy tym dystansie. Tu też z pomocą zawsze przychodzi moja żona, która daje mi kopa motywacyjnego.
Staram się zawsze coś poprawić, jednak nie zawsze wychodzi, a to właśnie daje mi materiał do przemyśleń i poprawy na przyszłe zawody. W każdym razie apetyt rośnie i czym dalej w las, tym ciekawiej. Ciągle chodzi za mną ICE MILE, czyli 1609 m, wg International Ice Swimming Association. Lodową Milę pływa się w wodzie o temperaturze poniżej 5°C.
Ulubione akcesoria pływackie
Preferujesz gogle do pływania, szwedki a może zwyczajne okularki? Na co zwracasz uwagę, wybierając sprzęt do pływania, treningu czy na zawody?
Preferuję duże okularki, które dobrze przylegają. Mam kilka par w zależności od tego, w jakich warunkach pływam. Na ten moment używam na basenie czterech par. Innych też używam do pływania wieczorem w open water czy w słoneczny dzień. Mam także bardzo szerokie okularki do zimowego pływania w dzień treningowy od Aqua Speed Sirocco [uśmiech].
Twoje największe osobiste sukcesy związane z pływaniem to…?
Reprezentowanie Polski na IV Mistrzostwach Świata w Zimowym Pływaniu w Głogowie 2022 federacji IISA, na dystansie 1000 m i 250 m. Pierwszy oficjalny 1000 m na GWSC w temperaturze wody 0,04°C i zdobycie tytułu Baltic Cold Beast.
Gdyby nagle zabrakło w Twoim życiu pływania, to…?
Sądzę, że nie ma takiej opcji! Z czego to wnioskuję? A z tego, że widząc różne osoby na basenie – i są to osoby nawet na wózkach – brałbym z nich przykład. Spojrzenie człowieka mocno się zmienia, kiedy dostrzega, ile można zrobić, jeśli się tylko chce. Tak jak napisałem wyżej, trzeba mieć CEL. Cel to taki bilet z terminem realizacji marzeń, do którego dążymy, a ja jestem taką osobą, która lubi osiągać swoje cele. Jednak zawsze pozostaje rower, który też kocham.
Pływanie i pomaganie… W jaki sposób pływak, sportowiec amator może pomagać, wykorzystując swoją pasję?
Ciekawe pytanie. Moja pomoc w różnego typu akcjach zaczyna się od mojego kolegi Krzysztofa Komina, który musiał mieć wszczepiony stymulator nerwu błędnego. Wielu dobrych ludzi brało w tym udział i się udało. Później były inne akcje, w których brałem udział z moją żoną. Jednak takie, które mocno zostają w sercu, to pomoc dzieciaczkom takim jak Ignacy czy teraz malutka Matylda. Pomagam jak mogę, wpłacając pieniądze, organizując różne przedmioty, które można spieniężyć, zachęcając innych, by brali w tym udział. Czasami mam wrażenie, że jestem nachalny tym zachęcaniem, lecz to, jak z 1000 m w zimnej wodzie – trzeba zmęczyć przeciwnika, by się poddał… i zalicytował lub wpłacił symboliczną sumę do skarbonki danej osoby. Staram się robić swoje i dawać kropelkę siebie. Po każdym dniu trzeba postawić kropkę, odwrócić kartkę i zaczynać na nowo. Z tego miejsca zachęcam do wsparcia naszej zbiórki https://www.siepomaga.pl/serduszko-matyldy.
Chcę również podziękować wszystkim darczyńcom za przedmioty, które mi przekazali, bo bez Was nasz CEL byłby bardziej odległy!
Rozmawiał: Maciej Mazerant / Redaktor prowadzący AQUA SPEED magazyn
W wielu firmach, zakładach czy instytucjach pracują ludzie kochający... pływanie. Osoby te uczęszczają na pływalnie i każdego dnia pokonują kilometry, a tym samym swoje słabości i przeciwności dnia codziennego. Pływanie jest dla nich relaksem, profilaktyką, narzędziem wzmacniającym poczucie własnej wartości, budującym odporność zarówno fizyczną, jak i psychiczną. A czy w Waszej firmie jest pływak, którego historię warto opowiedzieć?